"Operacja Maroko"

Dzisiejsze popołudnie spędziłam oglądając zdjęcia marokańskich przysmaków. Cóż, przygotowania do "Operacji Maroko" trwają w najlepsze! Ponieważ Malak przyleciał na kilka dni do Walencji, przy okazji spotkania postanowiłam dokładnie o wszystko go wypytać.  Mam już listę miejsc i przysmaków, których nie możemy ominąć oraz dokładne instrukcje co, gdzie, jak, z kim tak, a z kim nie. Zatem dziś kilka słów o tym jak to sobie wszystko wymyśliliśmy.

Ekipa
Jak widzieliście na karnawałowym zdjęciu, ekipę tworzą: Eleo (Włoszka), Johannes (Niemiec), Tomek (Polak) no i ja. Sprawa wyszła dość spontanicznie, szybko dogadaliśmy się z Eleo i Johannesem w sprawie wyjazdu i kupiliśmy bilety.  A potem zdecydowaliśmy się poszukać kolejnej osoby, bo w czwórkę zawsze bezpieczniej i łatwiej: 4 osoby w sam raz do taksówki, 4 do pokoju w hostelu, czteroosobowe są też przedziały w pociągach nocnych.

Trasa
Wylatujemy w niedzielę rano z Madrytu, lądujemy w Rabacie. Potem kolejno Fez, Marakesz, pustynia, Chefchaouen i Tanger. Stamtąd mamy powrotny samolot do Madrytu, późnym, niedzielnym popołudniem. Na każde miasto przeznaczyliśmy jeden dzień + 2dni na pustynię. Jeden dzień pozostaje "rezerwowy", choć bardzo chcielibyśmy zobaczyć jeszcze Ouarzazate. Zobaczymy, czy się uda :)


Transport
Najdłuższy odcinek Marakesz - Tanger planujemy pokonać nocnym pociągiem. Inne trasy - w zależności od długości i pory - autobusami lub taksówkami (to ponoć bardzo opłacalna forma transportu). Liczymy też na wielbłądy, wiadomo.

Noclegi
Wypadły kolejno w: Fez, Marakeszu, na Saharze, w pociągu i w Tanger. Planujemy zarezerwować jednak tylko pierwszy hostel, resztę będziemy negocjować na miejscu.

Atrakcje
Cóż, cały wyjazd to jedna wielka atrakcja i zapowiada się niezła przygoda. W Tanger, gdzie spędzimy dwa ostatnie dni, będziemy mieli miejscowego "przewodnika" - zaopiekuje się nami brat Malaka. Ponadto mam już przygotowaną dość długą listę przysmaków, których koniecznie musimy spróbować i dokładną instrukcję "jak bezpiecznie przetrwać".

Jeszcze 16 dni... Can't wait!

1 komentarz :