
Plan był następujący: wyjeżdżamy z Granady, jedziemy wygrzać się na Plaży Zmarłych (Playa de los Muertos), robimy sobie tam piknik, śpimy w blasku księżyca przy szumie morskich fal i rano następnego dnia wracamy do Walencji. Plany (jak to plany) szybko wzięły w łeb.