Jak utknęliśmy w niechcianych górach i było bardzo fajnie I Autostopowy powrót vol.3

Z Marsylii zabrało nas hiszpańskie rodzeństwo, pracujące w Ameryce Południowej. Jechaliśmy sobie na tylnych siedzeniach wraz ze szklanym blatem ich stołu i muszę przyznać, że i tak było całkiem wygodnie. Wysadzili nas w Aix - en - Provence, na niewielkim rondzie, które miało być skutecznym miejscem na złapanie czegoś do Nicei. Faktycznie, na poboczu porozrzucane były tabliczki z różnymi destynacjami (nawet Saloniki!). Były i podpisy na murku - znaleźliśmy nawet polski akcent, więc postanowiliśmy zostawić pamiątkę po sobie. Ja łapałam, Marcin pisał.


Czytaj dalej

Kulinarny offtop: Sałatka bardzo hiszpańska (+ recenzja hiszpańskich produktów z Lidla).

Wczoraj - dokładnie tydzień po moim powrocie - w Lidlu rozpoczął się hiszpański tydzień, więc sporo czasu spędziłam dziś przy regałach, sprawdzając, które z produktów naprawdę są z Hiszpanii i co ma szanse choć trochę przypomnieć mi smak Tamtego Życia. Kupiłam, wróciłam do domu, zrobiłam sałatkę i... Udało się!



Czytaj dalej

Różne oblicza Marsylii I Autostopowy powrót vol.2

Marsylia przywitała nas palącym słońcem i parą pijanych bezdomnych leżących na schodach w miejscu, w którym wysadził nas kierowca. Czekaliśmy na Eliasza w tym uroczym towarzystwie - koło dworca kolejowego - jakieś pół godzinki, po czym poszliśmy zostawić bagaże. Eliasz wynajmuje pokój u szalonej francuskiej artystki, więc na krótki czas zamieszkaliśmy w bardzo klimatycznym miejscu z uroczym tarasem. Prysznic, krótka drzemka i ruszyliśmy zwiedzać.

 

Czytaj dalej

Nie może być zbyt łatwo! I Autostopowy powrót vol.1

Gdybym miała wsiąść w samolot i w ciągu niecałych trzech godzin zamienić erasmusową rzeczywistość na tę polską, chyba umarłabym z rozpaczy. Teraz w sumie też umieram (może nawet bardziej?), ale przynajmniej po drodze spełniłam jedno z moich większych marzeń. Przejechałam autostopem przez pół Europy. Serio, udało się! 



Czytaj dalej

Błogie lenistwo? Skądże!

Jeśli myślicie, że od ostatniego wpisu na blogu bezczelnie się lenię, to wpadłam tu właśnie po to, żeby wybić Wam to z głowy. Post - erasmusowe wakacje wcale do leniwych nie należą!

Ostatni egzamin napisałam 5 czerwca, ostatnią pracę wysłałam jakieś 6 dni później. Zatem od miesiąca mam pełnoprawne wakacje. Że niby pełen luz, chill i w ogóle. Ha, WCALE NIE! Słuchajcie, nie można spędzić 6 tygodni nic nie robiąc. Nawet, gdy mieszka się w Hiszpanii, jest pełnia lata, a z okna w kuchni widać basen. Zwłaszcza wtedy.

 
Czytaj dalej