Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Andaluzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Andaluzja. Pokaż wszystkie posty

Gibraltar w jeden dzień, czyli cząstka Wielkiej Brytanii w egzotycznej odsłonie.

Czas pędzi nieubłaganie, wakacje w Andaluzji się kończą, a wciąż zostało Ci jeszcze tyyyyle do zobaczenia? Powiem Ci coś: do Andaluzji i tak będziesz chciał wrócić! Jeśli spędzasz więc jeszcze choć jeden dzień w tym regionie Hiszpanii, zrób sobie wypad do sąsiedniej... Anglii. Tylko nie zdziw się, że będzie słonecznie i trochę egzotycznie, a ludzie mówić będą tak samo po angielsku jak i po Hiszpańsku. Gibraltar to małpy, czerwone budki telefoniczne, angielskie puby i hiszpańskie zamiłowanie do świętowania!

 

Czytaj dalej

Costa de la Luz - najpiękniejsze wybrzeże Hiszpanii, o którym wciąż niewiele się mówi.

Samolotem można lądować w Sevilli, Maladze albo portugalskim Faro. Potem jeszcze przez chwilę czeka nas podróż drogą lądową i docieramy na miejsce. A tam? Piękne, szerokie plaże nad oceanem, oszałamiające rozlewiska, będące siedliskiem flamingów i niekończące się lasy piniowe. Charakteru nadaje też silny i porywisty wiatr, który mimo swej buntowniczej natury, dodaje temu miejscu tylko uroku. Witajcie na Costa de la Luz. Witajcie w hiszpańskim raju dla tych, który naprawdę chcą wypocząć. 

 

Czytaj dalej

Fiesty, które warto świętować w Hiszpanii choć raz w życiu.

Mówi się, że Hiszpanie to bardzo leniwy naród i ciężko zmobilizować ich do aktywności innej niż siesta lub... Fiesta! W tym drugim są zdecydowanie krajem mocno się wyróżniającym - każda okazja jest dla Hiszpanów dobra, żeby zrobić sobie wolne i wspólnie trochę się pobawić! Poniżej moje subiektywne zestawienie pięciu najciekawszych i absolutnie wartych przeżycia hiszpańskich świąt.




Czytaj dalej

Andaluzja na wesoło :)

Grudzień postanowiłam rozpocząć na przekór temu, co dzieje się za oknem. Tak bardzo brakuje mi słońca, tak bardzo brakuje mi ciepełka... Leżenie pod kocem z kubkiem herbaty z cytryną i miodem jest fajne, ale nic nie zastąpi uderzeniowej dawki witaminy D w postaci promieni słonecznych. Póki tego nie ma, trzeba sobie jakoś radzić i ja na przykład oglądam słoneczne zdjęcia. Dużo i często, bo mam ich pod dostatkiem - wciąż nie skończyłam selekcji zdjęć z Erasmusa. Właśnie w trakcie takiej selekcji doszłam do wniosku, że pokazując Wam jakieś miejsce, czy zdając relację z wyjazdu, zawsze wybieram te lepsze i ładniejsze zdjęcia. Idealne miny, ładne pozy i wszystko (dosłownie) "jak z obrazka". A przecież kwintesencją takich wyjazdów nie jest to, co na zdjęciu takie doskonałe. Bo najlepiej zawsze wspomina się chwile największego śmiechu, głupich min i spontanicznych ujęć. 


Czytaj dalej

Cudowne pożegnanie z Andaluzją!

 

Plan był następujący: wyjeżdżamy z Granady, jedziemy wygrzać się na Plaży Zmarłych (Playa de los Muertos), robimy sobie tam piknik, śpimy w blasku księżyca przy szumie morskich fal i rano następnego dnia wracamy do Walencji. Plany (jak to plany) szybko wzięły w łeb.

Czytaj dalej

Magii w Granadzie nie poczujesz.


Quien no ha visto Granada no ha visto nada.
Kto nie widział Granady, nie widział niczego.


To hiszpańskie przysłowie jest znane pewnie wielu z Was. Sami jechaliśmy z przekonaniem, że choć Sevilla była przepiękna, Malaga (która miała być beznadziejna) tak bardzo pozytywnie nas zaskoczyła, to Granada będzie w ogóle poza wszelaką skalą zachwytu. Bo to przecież perła, jedyne takie miejsce w Europie, ba! może nawet na świecie. No i klops. Sprawdziło się coś innego - im większe masz oczekiwania, tym większe będzie rozczarowanie.

Czytaj dalej

Málaga? Tak, chętnie tu zamieszkam!



O Maladze przed wyjazdem słyszałam wiele i w większości były to opinie... negatywne. Że nic ciekawego ani charakterystycznego, że nie ma czego zwiedzać ani czym się zachwycać. Być może nawet ominęlibyśmy Malagę, lub wpadli tylko na chwilę. Na szczęście w Maladze mieszkają Olga i Alicia, które poznałam przy okazji projektu na Cyprze. I wiecie co? Pojechałam, zobaczyłam i powiem Wam jedno: Málaga jest super!

Czytaj dalej

Małpy, Gibraltar i piękne widoki.


Gibraltar to jedynie kilkugodzinny przystanek na naszej drodze z Tarify do Malagi, ale te kilak godzin wystarczyło, żeby spędzić naprawdę ciekawy i emocjonujący dzień! Zaraz po przekroczeniu granicy (tak, tak - kontrola dowodów osobistych, dwóch celników, wszystko jak za starych czasów) zatrzymało nas czerwone światło. Staliśmy tak dobre 15 minut i Przemek zaczął się już denerwować, aż zobaczył przed nami... wzbijający się samolot. Cóż, to nie było zwykłe skrzyżowanie. Na Gibraltarze jezdnia krzyżuje się z pasem startowym na lotnisku, takie atrakcje na przywitanie!

Czytaj dalej

Ty też będziesz chciał tu przyjechać!


Ależ byliśmy spragnieni takich widoków! Po 3 dniach w gorącej Sevilli, bez wiatru i morza w pobliżu, zachód słońca na plażach Tarify był po prostu cudowny. Wysiedliśmy z samochodu pobiegliśmy na plażę, pluskając się w oceanie jak małe dzieciaki, które nigdy nie były nad morzem.

Czytaj dalej

Wszystkie drogi prowadzą do... Katedry w Sevilli.





Do Sevilli  dojechaliśmy wieczorem, podjeżdżając samochodem pod sam hostel. W samym centrum, malutki, bardzo elegancki, z przepysznymi śniadaniami i szalenie miłą atmosferą. Co więcej, te wszystkie wspaniałości cenowo były z zakresu "najtańszych". Jeśli kiedykolwiek będziecie planować nocleg w Sevilli,
Czytaj dalej

Ekspresowa Córdoba.


Kordobę, która była pierwszym punktem naszej wyprawy, potraktowaliśmy trochę po macoszemu. Na cały trip mieliśmy 6 dni, plany spore, a już pierwszego dnia wystartowaliśmy z opóźnieniem (samochód w wypożyczalni nie był gotowy na czas, Asia oddawała rano ostatnie projekty, chłopaki i ja wyprowadzaliśmy się z naszych mieszkań). ALE TO NIC! Po kilku miesiącach życia na południu Europy nasze - "nieco ponad" - dwugodzinne opóźnienie było przecież w zasadzie żadne. To miały być wakacje, głupotą więc byłoby stać się niewolnikami czasu :)

Czytaj dalej