Poza ramą, lecz w ramach podsumowania.

Tak się utarło, że rok wypada sobie podsumować. Gdzieś w głowie, albo na kartce, albo w jakikolwiek inny sposób. A jak się prowadzi bloga, to oczywiście na blogu. Z drugiej strony mówią, że ciekawy blog to taki, który wychodzi poza schemat. Czyli w sumie wypadałoby niczego nie podsumowywać. Cóż, niech stracę. Niech powieje nudą i przewidywalnością. Choć blog istnieje dopiero od końca sierpnia, z wielką przyjemnością podsumuję tegoroczne wojaże!
 
Czytaj dalej

"Radować wszyscy się będą!"

Gdy już upieczecie wszystkie makowce i pierniczki, zabijecie i usmażycie karpia, ulepicie pierogi, gdy posprzątacie swoje domy i ubierzecie choinki, powiedzcie mi, co będziecie świętować?


Czytaj dalej

Kulinarny Offtop: Świąteczne rożki orzechowe

Moim niekwestionowanym autorytetem kulinarnym jest moja babcia Ewa. W szufladzie w kuchni ma schowany gruby zeszyt z przepisami, który nieustannie poszerza się o kolejne luźne kartki. Próbowała kiedyś je wszystkie przepisać, ale zanim doszła do końca, pojawiło się tak wiele nowych, że już nie przepisuje. Ten zeszyt to skarbnica kulinarnej wiedzy, są w nim  przepisy jeszcze mojej prababci. Jednym z nich jest receptura na  rożki orzechowe. Babcia piecze je tylko raz w roku, właśnie na Boże Narodzenie. 

Jeśli zastanawiacie się jakie ciasteczka upiec w tym roku i nie macie zbyt dużo czasu (a kto ma go przed Świętami?), polecam z całego serca!

Czytaj dalej

Najpiękniejszy plac świata.

Pozdrowienia z Żywca! Pamiętam, jak 2 września na lotnisku w Katowicach myślałam, że 3,5 miesiąca to jakaś wieczność. Że nigdy nie doczekam się powrotu do domu, a Święta to najodleglejsza przyszłość. Teraz już drugi dzień mija mi w domu i nie mogę uwierzyć, że czas leci tak strasznie szybko. Za chwilę półmetek Erasmusa, a ja wciąż czuję, jakby wszystko dopiero się zaczynało.




Czytaj dalej

Świąteczne drzewka pomarańczowe

Wielki finisz! Ostatnie dwa dni nauki, ostatnia prezentacja, ostatnia praca do napisania. I ostatnie chwile w Walencji w tym roku. Ależ to przeleciało!


Mój świąteczny powrót do Żywca już tuż tuż. Co chwilę widzę na facebooku jakieś białe i zasypane zdjęcie i powiem Wam, że zaczynam się bardzo niecierpliwić. Nie wyobrażam sobie zimy i Świąt bez - choć przez chwilę - padającego śniegu. Pewnie dlatego nie czuję tu prawie wcale atmosfery zbliżającego się Bożego Narodzenia. Stare miasto jest już co prawda "gotowe" na Święta, ale co do tej gotowości mój komentarz będzie krótki: o świąteczną atmosferę w Walencji trudno. Świecące dekoracje znalazłam tylko na  Plaza del Ayuntamiento. Oprócz tego, dwie ulice przybrane są światełkami i na jednym małym placu kilka palm i drzewek pomarańczowych. No i centrum handlowe świeci się śnieżynkami. Jest ładnie, ale mimo to, jakoś w powietrzu za ciepło i zbyt jesiennie. No i nie ma mowy o śniegu.  

Moja hiszpańska koleżanka powiedziała mi ostatnio, że polskie Święta muszą być na prawdę super, bo są białe jak na filmach. Ona nigdy nie widziała padającego śniegu.


 

Czytaj dalej

Niezwykły ogród w środku miasta - Jardin del Turia.

Rzeka, która płynie przez środek miasta to raczej nic dziwnego, prawda? Tak kiedyś Turia płynęła przez Walencję. Niestety okazała się rzeką niesforną i niebezpieczną dla miasta, dlatego zdecydowano się jej pozbyć. Wodę skierowano na obrzeża miasta, a samo koryto doskonale wykorzystano. Ogrody Turii to  obecnie najciekawszy park miejski w Walencji, który służyć może za wzór wielu miastom nie tylko w Hiszpanii, ale i całej Europie.



Czytaj dalej

Zupełnie odmiennie. Górskie wędrówki w Navajas.

Jak wspominałam wczoraj, początek grudnia to dla mnie czas wyjątkowy. W moich Beskidach zwykle jest już biało, powoli zbliża się koniec semestru, a Święta nadchodzą wielkimi krokami. W tym roku odliczam nie do 24 grudnia, a do 16 - wtedy, w końcu, po ponad trzech miesiącach nieobecności, przylatuję do Polski. Choć z każdym dniem jest mi tu lepiej i czuję, że nie umiałabym w tej chwili wrócić na stałe do Krakowa, to bardzo, ale to bardzo chcę już pobyć trochę w Domu.  Tym bardziej nie mogę się już doczekać przedświątecznego zamieszania! Będziemy piec z siostrą ciasteczka, ubierać z rodzicami choinkę i - mam nadzieję - dużo odśnieżać! W tym roku, to ja się nawet cieszę na świąteczne porządki.

Wracając do tematu: w tym roku mój początek grudnia jest iście jesienny i - oprócz świątecznych  piosenek w Mercadonie oraz lampek w mieście - świąt raczej nie widać. Tym bardziej zimy! Pierwszy dzień grudnia spędziłam z górach, które jak możecie zobaczyć niżej, ani myślą o zimie i śniegu. Na weekendowe wędrówki polecam Navajas!


Czytaj dalej