Dlaczego po 25 latach postanowiłam zacząć chodzić na nartach?

Skitury i skiturowcy przez całe życie mieli w mojej głowie łatkę wariatów. No bo kto dobrowolnie decyduje się na podchodzenie na nartach pod górę, jeśli może sobie wyjechać wyciągiem? A przecież w czasie jednego podchodzenia można by zjechać kilka, jeśli nie kilkanaście razy! Długo nie mogłam tego pojąć, aż pewnego dnia... Spróbowałam. Dziś skitury są chyba moją ulubioną zimową aktywnością i zaraz Wam powiem, dlaczego.


Dlaczego zdecydowałam się na narty skiturowe?

Zacznijmy tę historię od początku. Od dziecka jeździłam z tatą na dyżury goprowskie. Wiązało się to z tym, że soboty i niedziele spędzaliśmy na jakimś stoku narciarskim w Beskidzie Żywieckim. Kilka razy w sezonie (nie było wtedy zbyt wielu skiturowców) widywałam z boku trasy narciarza, który zamiast zjeżdżać podchodził i nigdy nie mogłam tego zrozumieć. Wtedy wkraczał do akcji tata i tłumaczył Natikowi - kilkulatce na czym polega fenomen skiturowania. "Ta, powodzenia w przekonywaniu mnie, tato, NEVER" - myślałam sobie wtedy.

Kropla drążyła skałę ponad 20 lat. Tata chodził na skitury coraz częściej (a to szybkie wyjście na Skrzyczne przed pracą, a to wieczorne Pilsko przed snem) i coraz więcej frajdy mu to sprawiało, aż w końcu powiedziałam, żeby mnie zabrał ze sobą. Poszliśmy na wieczorny spacer (tak, spacer, bo cały czas prawie po płaskim). Sunęłam w jego długich nartach i pożyczonych (za dużych) butach i było całkiem fajnie. Ale prawdziwe "fajnie" zaczęło się w zeszłym roku. Grunt (czyli ja) był już podatny na hasło skitury, więc jak tylko Marcin zarzucił temat, podjęłam go w ciemno. I tak - oprócz podejść pod Skrzyczne - zaliczyliśmy w zeszłym roku Kasprowy Wierch, a w tym sezonie regularnie od Bożego Narodzenia chodzimy po Beskidach. 


Skitury dają pełną wolność, na skiturach idę tam, gdzie chcę

Co w skiturach tak bardzo mnie urzekło? Wolność, brak ludzi i cudowne widoki. To, że mamy w Polsce piękne góry, wie chyba każdy. Chodzimy po nich latem i jesienią, ale zimą większość Polaków decyduje się jednak na bardzo określone destynacje. Krynica Górska, Białka Tatrzańska, Szczyrk, Zieleniec - tamtejsze stoki pękają wręcz w szwach! Choć mamy w Polsce kilka miejscówek, powiedzmy sobie szczerze: to nie jest maksimum tego, co zaoferować mogą nasze piękne góry.

Gdy zapinam skitury mogę iść tam, gdzie chcę. Nie kieruję się infrastrukturą wyciągów. Jeśli tylko jest śnieg, mogę zapiąć narty i iść. Szlakiem, lasem, drogą. W Beskidach, Tatrach, Bieszczadach. Dobra jest  nawet górka za domem :) Jeśli tylko warunki są dobre, otworem stoi praktycznie każdy górski szlak. Nie mówiąc o wszystkich trasach, które przecież mogę wyznaczyć sobie sama! Wyjątkiem są parki narodowe - tam można poruszać się tylko po szlakach.

Najpiękniejsze widoki w górach tylko na skiturach

Jak już jesteśmy przy tej wolności, to muszę powiedzieć Wam o innej, cudownej zalecie skiturowania. TAKIE WIDOKI! No bardzo proszę, niech ktoś wskaże mi przynajmniej 3 miejsca, gdzie z wyciągu można zobaczyć coś takiego? Nie ma szans. A gdy tak sobie idziesz na skiturach, spoglądasz w lewo, spoglądasz w prawo, patrzysz przed siebie, za siebie to... Wszędzie jest pięknie! 


Do tego dodajmy głuchą ciszę, w której słychać tylko skrzypienie śniegu, lub wiejący wiatr. Obcowanie z naturą level master <3

Chodząc na skiturach możesz bezkarnie jeść pizzę!

Takie jedno, niewinne wyjście na Skrzyczne pozwala stracić nawet 1700 kcal! Fajne jest to, że na skiturach pracuje całe ciało, zatem idąc na nartach fundujesz sobie kompleksowy trening. A powiem Wam szczerze, że nie znam drugiego tak przyjemnego treningu :)

Pomijając trening fizyczny, to też rewelacyjny trening charakteru. Nawet przy pięknej pogodzie strome podejście jest nie lada wyzwaniem. Nie mówiąc o wyjściach, kiedy przewraca mnie wiatr, a śnieżyca sprawia, że wyglądam jak bałwan. Wtedy ćwiczę swoją głowę jak mało kiedy. I zawsze wyznaczam sobie nagrodę: "za 200 metrów robimy stop i poproszę o herbatkę". Nawet nie wiecie, jakie łyk gorącej, skiturowej herbatki (z sokiem malinowym, cytryną i rumem") może zdziałać energetyczne cuda!


Narty skiturowe to ogromna oszczędność - czasu i pieniędzy

Choć skompletowanie sprzętu skiturowego to jednorazowo dość spory wydatek (zdecydowanie większy, niż do zjazdów), sprzęt kupuje się raz na kilkanaście sezonów. Ja dopiero zaczynam użytkować swoje nowe narty i buty, ale widzę po nartach taty, że tak jak służyły mu 20 lat temu, tak świetnie spisały się w zeszłym roku dla mnie, na początku mojej przygody z nartami skiturowymi. Teraz przejęła je moja siostra! Druga sprawa to fakt, że chodzenie na nartach skiturowych to ogromna oszczędność na karnetach narciarskich.  Policzmy to na przykładzei Szczyrku. Całodniowy karnet kosztuje tam obecnie 119 złotych. Jeśli chciałbyś pojeździć co weekend przez całą zimę (załóżmy, że uzbiera się 8 weekendów z dobrymi warunkami), to sezon kosztuje Cię 1600 złotych. Ile kosztuje karnet na skitury? Piękne, okrągłe zero złotych :)

A jak to jest z tym czasem? No cóż, liczyłeś kiedyś, ile czasu marnujesz w trakcie takiego weekendu na stanie w kolejce do wyciągu? No właśnie. Na skiturach wykorzystujesz każdą, dosłownie każdą minutę.


Najlepszy freeride tylko dzięki skiturom

Jako dziecko, gdy tata nie widział, lubiłam zbaczać z trasy i wjeżdżać do lasu. Nigdy jednak nie poznałam smaku prawdziwego freeride'u. Do ostatniego poniedziałku. Wybraliśmy się na skiturach w miejsce, do którego przychodzi się właśnie dla zjazdu. Musi być bardzo dużo śniegu, a najlepiej, gdy jest przyprószony świeżutką warstwą puchu. Wiecie co? To był zjazd - petarda! Wiem, że można trafić na super warunki na stoku i jeśli jest się rano pierwszym narciarzem na wyciągu, skorzystać ze świeżego puchu (swoją drogą uwielbiam te momenty!). Takie sytuacje zdarzają się jednak bardzo rzadko. Na skiturach mogę dojść w do takich freeridowych miejsc, o których się narciarzom wyciągowym nawet nie śniło <3


Skitury to dla mnie nowy sport. Po 25 latach jazdy na zjazdówkach poczułam czym jest narciarska wolność. Jak cudownie można spędzić dzień na nartach w ciszy, ciesząc się oszałamiającymi widokami i przy okazji fundować sobie całkiem wymagający trening. Nie zrozumcie mnie źle - nadal uwielbiam jeździć na nartach i ogromną przyjemność sprawiają mi zjazdy po przepięknych alpejskich trasach. Serio, to nie jest tak, że porzuciłam zjazdówki w kąt i mówię: "Koniec z tym! Zjazdówki są złe!". Absolutnie nie! Co więcej, wciąż planuję wyjazdy narciarskie za granicę, żeby sobie poszusować po świetnie przygotowanych trasach :) Po prostu poznałam nową gałąź tego cudownego sportu, jakim jest narciarstwo i wprowadzam do swoich zimowych aktywności jedną dodatkową - chodzenie na skiturach.

Bo wiecie, ja nadal uważam, że chodzenie na skiturach zasługuję na miano wariactwa. Ale to wariactwo bardzo mi się spodobało!
---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi  miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo  zostawisz komentarz :) Danie lajka nic Cię nie kosztuje, a dla mnie to znak, że doceniasz moją pracę.  Zapraszam Cię również na mój facebook'owy fanpage. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz