Ilha Grande - na wymarzoną podróż poślubną będziesz chciał przylecieć właśnie tu!

Ilha Grande - brak dróg i samochodów, dżungla, lazurowa woda, biały piasek i liście palm, leniwie zaglądające nam do brazylijskiej caipirinhy. Tak to sobie wyobrażałam. Że będziemy leżeć bykiem na plaży przez 3 dni, popijać drinki i pływać w oceanie. Że brazylijskie słońce nas trochę przypiecze i totalnie odpoczniemy po 3 tygodniach intensywnego zwiedzania.  Że będziemy się bezwstydnie lenić w raju, jak to na podróż poślubną przystało. Było zupełnie inaczej.


Tak, to miała być laurka dla wyspy Ilha Grande, bo zachwalał nam ją każdy, z kim rozmawialiśmy. I pewnie taką laurkę bym napisała, gdyby nie to, że drugiego dnia pobytu wszystko się zmieniło i cały rajski obrazek poszedł... Na spacer do dżungli, delikatnie mówiąc. Ale do tego dojdziemy.

Gdzie najlepiej spać na wyspie Ilha Grande?

Jeśli planujecie leniwy odpoczynek, to polecam jednak wybrać inne miejsce, niż Vila do Abraao, czyli główne portowe miasteczko. Większość osób zatrzymuje się właśnie tam, co sprawia, że niewiele dziczy możecie tam doświadczyć. My wybraliśmy Pousada Toca do Mar - usytuowany w sąsiedniej zatoce mały pensjonat, który był jedną z dwóch opcji noclegu w tym rejonie wyspy. Gdy dopłynęliśmy na miejsce, zobaczyliśmy totalnie rajski obrazek i już wiedzieliśmy, że to będzie dobry czas!



Zamieszkaliśmy na samej górze pousady, w apartamencie dla nowożeńców. Oznaczało to nie lada wygody! Na przykład duży prysznic z ciepłą wodą, klimatyzację i ogromne okno z widokiem na zatokę. Do plaży szliśmy spacerem może 3 minuty, a to tam rozgrywało się całe życie lokalnej społeczności.


Jak dotrzeć na wyspę Ilha Grande?

No dobra, to jeszcze ważna informacja dotycząca transportu. Patrząc na mapę, Ilha Grande znajduje się niedaleko od Rio de Janeiro. Patrząc z perspektywy wielkości kraju - racja, ale podróż i tak zajęła nam większą część dnia. Z dworca autobusowego w Rio de Janeiro pojechaliśmy autobusem Verde do Angra dos Reis , skąd złapaliśmy speedboat na wyspę do Vila do Abraao (koszt to 50zł od osoby, płynie się niecałą godzinę). Dwa razy dziennie pływa "publiczny" transport, ale w takich godzinach, że trudno tam dotrzeć z Rio na czas. 

Dopłynęliśmy na miejsce, ale z największej miejscowości (która i tak jest maleńka) do naszej pousady musieliśmy dopłynąć jeszcze jedną łódką. Na wyspie Ilha Grande nie ma dróg ani samochodów, dlatego po wyspie można poruszać się albo pieszo, albo opływać ją motorówkami. Każdy taksówkarz podawał nam cenę ponad 100 reali (a to była dosłownie zatoczka obok), więc cierpliwie czekaliśmy na gospodarzy, aż będą wracać ze sklepu i zabiorą nas za symboliczną kwotę.


Po 1,5h oczekiwania znalazł się jeden taksówkarz, który pilnie musiał wracać do domu, a że akurat przepływał koło Pousada Toca do Mar, zgodził się nas zabrać za 20 reali od głowy. W drodze powrotnej dogadaliśmy się bezpośrednio z naszymi gospodarzami, którzy zawieźli nas prosto na stały ląd (wyszło najszybciej i najtaniej).

Co robić na Ilha Grande? Szczególnie, gdy pada deszcz

Dochodzimy do clue całej historii! Na wyspę dotarliśmy po południu, więc puściliśmy na chwilę drona Gucia i poszliśmy na plażę. Dokładnie ten sam scenariusz zaplanowaliśmy na kolejny dzień. Leżeliśmy na plaży koło jednego z dwóch barów, ja czytałam książkę, Marcin eksplorował dno zatoczki, popijaliśmy caipirinhę i ogólnie haj lajf o jakim marzyliśmy. Następnego dnia planowaliśmy trekking na jedną z najsłynniejszych plaż na wyspie - Lopes Mendes. Ale następnego dnia obudziła nas potworna ulewa.



Zeszliśmy na taras na śniadanie, próbowaliśmy podpytać gospodynię o lepsze prognozy (z internetem było tam bardzo kiepsko), ale były one takie, że będzie lało przez kolejne 2 dni, a może nawet 3. 

Z 4 tygodni zaplanowaliśmy 4 dni odpoczynku na słonecznej plaży na wyspie Ilha Grande. I teraz wyobraźcie sobie ten moment, w którym dowiadujecie się, że przez kolejne 3 będzie lało. LAŁO NON STOP. No nic tylko się załamać i iść spać. 

Żartowałam ;) W tym samym czasie w Pousadzie Toca do Mar zamieszkały 2 Norweżki, Szwajcar z matką swojego kumpla, małżeństwo lekarzy z Sao Paulo i para z Rio de Janeiro. Od słowa do słowa przy śniadaniu i godzinę później ruszyliśmy na szlak do plaży Lopes Mendes! Brzmi jak szaleństwo? No trochę było, bo ten 2,5 - godzinny szlak nie był zbyt łatwy do pokonania w ulewie, ale... Było mega śmiesznie! Serio, wróciliśmy przemoczeni do ostatniej nitki, ale przynajmniej plaża była całkowicie pusta. Gdy teraz to wspominam, wydaje mi się to czystym szaleństwem, ale wtedy to naprawdę był dobry pomysł!


Ta wyprawa do był jednorazowy wybryk. Po południu (po ciepłym prysznicu) przenieśliśmy się do baru na plaży, gdzie - z przerwami na sen - spędziliśmy czas do końca naszego pobytu na Ilha Grande. I to naprawdę miło! Śpiewaliśmy karaoke z grającej szafy, graliśmy w karty, rozmawialiśmy o polityce (to było akurat po wyborach nowego prezydenta w Brazylii, gdy cały świat jej współczuł, a Brazylijczycy... No cóż, mówili otwarcie, że wybrali go świadomie i chcą mu dać szansę), popijaliśmy caipirinhę w deszczu i do tego świętowaliśmy urodziny mojego Małża. To był naprawdę super czas!


Czemu Ilha Grande jest super pomysłem na podróż poślubną?

Zdecydowanie tak. Pewnie nudzilibyśmy się tam leżąc przez 2 tygodnie, ale te kilka dni wspominamy fantastycznie. I chociaż pogoda totalnie pokrzyżowała nam pierwotne plany, bawiliśmy się wyśmienicie i nie zamienilibyśmy tego czasu na leniwe plażowanie. Mimo wszystko polecamy odwiedzić to miejsce w słońcu i pięknej pogodzie - to naprawdę rajska i piękna wyspa, która zapewni Wam fantastyczne wspomnienia! No i koniecznie pamiętajcie, że podróż poślubna wymaga specjalnego traktowania i tak właśnie wyjątkowo ugościli nas gospodarze w Pousada Toca do Mar, którym bardzo serdecznie za to dziękujemy 


---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi  miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo  zostawisz komentarz :) Danie lajka nic Cię nie kosztuje, a dla mnie to znak, że doceniasz moją pracę.  Zapraszam Cię również na mój facebook'owy fanpage. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz