Zwyczajna kurtka przeciwdeszczowa.

Wkrótce nadejdzie taki dzień, że błękit krystalicznego nieba pokryją najczarniejsze cumulonimbusy, a deszcz jak zacznie lać, to skończy dzień po Bożym Narodzeniu i łaskawie zamieni się w śnieg. Że to czarny scenariusz? Pewnie tak (też wolałabym śnieg na Wigilię), ale zawsze na najgorsze trzeba być przygotowanym. Nawet na to, że ulewa dopadnie nas pośrodku niczego, albo w środku wszystkiego. W maju na Mazurach albo w styczniu w centrum Dubaju. W środku lipca w Palermo, albo w marcu we Władysławowie. I co wtedy? Wtedy z pomocą przychodzi ONA. Niezawodna, niezastąpiona, przeklinana nieraz przy oglądaniu zdjęć z wakacji kurtka przeciwdeszczowa. "Absolutny must have każdego podróżnika." Zresztą, nie tylko jego. 

 



I teraz pewnie myślicie, że na żarty mi się zebrało. No nie! Zastanówcie się, jaka część garderoby pojawiała się prawie zawsze na zdjęciach z moich wyjazdów? Dobrze kombinujecie - o jakieś 2 rozmiary za duża, pomarańczowa kurtka przeciwdeszczowa. Niezwykle pojemna i przydatna, gdy podróżuje się z małym bagażem podręcznym, bo jej kieszenie pomieszczą co najmniej drugie tyle. Ale umówmy się - to nie jest ciuch, który jakoś pięknie prezentuje się na zdjęciach.


Bardzo ją lubię, ale chyba jednak bardziej nadaje się na stok narciarski, niż spacerowanie uliczkami  nastrojowego Bergamo czy deszczowego Londynu (w tym momencie wyobraziłam sobie jesienny szaro - zielony Londyn, delikatny kapuśniaczek kapiący z nieba, pięknie ubranych ludzi spacerujących alejkami Regent's Parku i w tym wszystkim mnie - w pomarańczowej kurtce). Tylko, że bez kurtki przeciwdeszczowej ani rusz! Poważnie, ją zabiera się ze sobą wszędzie.

No dobrze, jak więc zaradzić temu londyńskiemu obrazkowi w głowie? Najprościej jak się da. 



UWAGA: Bardzo starałam się o dobre zdjęcia do postu, więc: 1) zaangażowałam najlepszego znanego mi fotografa 2) pooglądałam trochę jak robią to w internetach inni (pozują w sensie) 3) Obejrzałam wszystkie sezony Top Model 4) pojechałam na prawdziwą sesją. Proszę się nie śmiać, bo to wcale nie było takie proste!

Po pierwsze: mądrze wybierz model

Dobra kurtka przeciwdeszczowa to inwestycja na kilka, kilkanaście lat, dlatego warto za nią zapłacić nawet trochę więcej, ale niech służy dłużej. Wiadomo, trzeba zwrócić uwagę na parametry wodoszczelności, oddychalności, wybrać czy z gore-texem, czy może coś innego. A przy okazji pamiętać, że nie każda kurtka przeciwdeszczowa to wielki, bezkształtny, pomarańczowy worek. Ja zdecydowałam się w końcu na  lekko przedłużaną (żeby w zimie ochraniała nerki i pupę), z wywietrznikami pod pachami, która jest stosunkowo dopasowana. Rozmiar jest ciut większy, żebym oprócz bluzki mogła założyć pod nią gruby sweter albo polar. Tym sposobem  mogę ją nosić przez okrągły rok. Ach, obowiązkowo ma być z kapturem! Dla mnie niekoniecznie odpinanym. No i ściągacz jest w końcu a odpowiedniej wysokości.

Ta radość, że ściągacz jest w talii, a nie na biodrach <3

Po drugie: zastanów się nad kolorem, najlepiej jednym

Prawda jest taka, że jednobarwny ciuch zawsze łatwiej dopasować. I nie chodzi mi o to, żeby wszyscy nagle chodzili w czarnych gładkich okryciach wierzchnich. Tak, nie ukrywam, że to jest bardzo wygodnie, ale każdy pasujący do Was kolor będzie tym odpowiednim. Po prostu zastanówcie się, czy ostra czerwień (albo pomarańcz) to na pewno dobry pomysł ;)

Wiatr tak pięknie ułożył moje włosy!

Po trzecie: cała reszta...

Czyli jak (mimo wszystko) nie wyglądać w takiej kurtce gorzej niż bez niej :) Wystarczy stosować kilka prostych zasad, o których pisałam już przy okazji poradnika pakowania się.


Na zdjęciach zawsze dobrze wychodzą gładkie ubrania, a jeśli pojawiają się wzory czy nadruki, powinny być tylko akcentami. U mnie jesienią jest to zwykle szalik, w wersji sportowej buff (to niebieskie wokół szyi), czapka (czasem zaszaleję i ubieram kapelusz - ale nigdy do kurtki sportowej!). No i buty - jeśli całość do siebie pasuje, każde adidasy/buty trekkingowe/inne buty sportowe będą okej :) Szpilek nie polecam.


Wniosek: bez kurtki przeciwdeszczowej ani rusz. Nie ma, że brzydka, że nie pasuje i wszystko zepsuje.  Bo jak leje, to nie ma zmiłuj i kurtka musi być.

 

A teraz czas na kulisy powstawania postu! Nie chcecie wiedzieć, ile Ola musiała zrobić zdjęć, żeby wybrać te, które nadają się do wpisu. Ja co prawda świetnie się bawiłam, choć jak patrzę na niektóre ze zdjęć, ona musiała bawić się jeszcze lepiej :)


MAMY TO!


I na koniec zdjęcie, które udowodni Wam, że - pomimo słońca i całkowitego braku deszczu - to prawdziwa kurtka przeciwdeszczowa, a z niebieskiej chmurki na serio kapało.


---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi  miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo  zostawisz komentarz :)
Zapraszam Cię również na  facebook'owy fanpage!

17 komentarzy :

  1. Hahaha, naprawdę to zrobiłaś!!!
    i pomyśleć, że ja w szafie nie mam ani jednej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się, że to "must have", chociaż w mojej szafie brakuje kurtki przeciwdeszczowej... Zawsze liczę na to, że w podróży będzie tylko świeciło słońce. Chociaż nasz wspólny wyjazd do Kopenhagi pokazał, że z pogodą bywa różnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja testowałam kiedyś wodoodporność kurtki wchodząc w niej pod prysznic ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie może być! Nawet takiej "pomarańczowej" nie masz?!

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie, nie wierzę, że Ty też nie masz! No właśnie, Kopenhaga nie dała nauczki? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też dobre! Mnie mama oblała tak skutecznie, że w butach tak słodko chlupało :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze mam problem z przeciwdeszczową. Ostatnio doszedłem do wniosku, że niekoniecznie musi być 100% wodoodporna, ale przede wszystkim musi bardzo szybko schnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O widzisz, o tym nigdy chyba nie myślałam. Ta na szczęście schnie ekspresowo :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No, no, no! A ktoś tu (tak wyposażony!) nie chciał iść w deszcz na Babią Górę?!? :P :P :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Spójrz na ostatni obrazek i obczaj buty. Teraz rozumiesz? :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój Tato by Ci pożyczył jakieś gumofilce! Ogarnęłabyś :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Na pewno musi szybko schnąć i najlepiej, żeby jeszcze chroniła przed wiatrem i była malutka!!! Nie ukrywam, że takiego 'poradnika' jeszcze nie widziałam! :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahahhaha, święte słowa! Dla mnie musi być nie tylko nieprzemakalna ale też oddychająca. I oczywiście, że bez kurtki takiej ani rusz :)
    PS. Też mam czarną :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Haha - ale się uśmiałam z tego ostatniego zdjęcia :D A dobra kurtka to podstawa! Moja musi być lekka, malutka i z wieloma kieszonkami! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. A i tak czas i podroż zweryfikuje dokonane wybory

    OdpowiedzUsuń