Burj Al Arab - luksus rajskiego widoku.

Złote kurki w kranie, telewizor witający Cię po imieniu w apartamencie i TEN PRESTIŻ - takiego luksusu zażyć możesz w jedynym na świecie, siedmiogwiazdkowym hotelu Burj Al Arab w Dubaju! I wcale nie jest tak drogo, jak mogłoby się wydawać - jeden nocleg to, bagatela, tysiąc dolarów. A jeśli uznasz, że jednak drogo, to zawsze możesz hotel po prostu zwiedzić. Albo i nie. 


No bo my na przykład nawet nie spróbowaliśmy wejść. W sumie to dopiero teraz zastanawiam się dlaczego. Bo przecież widzieliśmy autobusy parkujące przy hotelu, gromady turystów znikających z aparatami... Oni pewnie tam szli. A my okazaliśmy się chyba ciut sierotami, jedyne przez co przeszliśmy, to plac budowy :D


Na całe szczęście, zanim dotarliśmy na plażę Jumeirah (żeby po dwóch dniach zwiedzania odpocząć, popływać i poopalać się), trafiliśmy TAM!


Klasyczny obrazek z katalogów biur podróży. Raj. Miejsce, o którym zawsze marzyłam, przeglądając takie katalogi jako dziecko. Tylko to wszystko było tak bardzo odległe, tak bardzo poza zasięgiem... Bo wiecie, ja nie marzyłam o tym, żeby mieszkać a takich luksusach (no, może czasem), ale o tym, żeby takie miejsca po prostu zobaczyć. Poczuć i przekonać się, czy faktycznie takie katalogowe obrazki istnieją. No i oczywiście zrobić zdjęcie. Zdjęcia. Setki zdjęć.

Lokowanie produktu :D
Jak już nacieszyliśmy oczy, poszliśmy oddać się błogiemu lenistwu. Najpierw oczywiście sesja i 713634 zdjęć na tle Burj Al Arab. A potem Piotrek chodził, filmował i generalnie nie mógł usiedzieć w miejscu, Marcin pewnie rozkminiał życie, gapiąc się w dal Zatoki Perskiej, drugi Marcin spał, a ja próbowałam przyciągnąć jak najwięcej słońca się da. Taka była leniwa środa. 

To jedno z moich ulubionych zdjęć z całego wyjazdu <3
Chętnie zareklamujemy pastę do zębów, albo inną gumę do żucia :D
Słoneczny patrol. Wisiała czerwona flaga (a ja też się kąpałam!).
Pewnie nie uwierzycie, ale to był pierwszy skok! Żadnych poprawek :D
Obrazki tak bardzo z Dubaju <3

Plażing na 100%
Na tym jednak nie poprzestaliśmy. Czy można wyjechać z Dubaju, nie podziwiając zachodu słońca na plaży z takim widokiem? Podpowiem Wam - nie można. To była już sobota, nasz czas powoli dobiegał końca, nawet pogoda coś się popsuła. Znaczy się temperatura troszkę spadła, bo wiał okropnie zimny wiatr! Ale robiąc zdjęcia i tak w głowie miałam same "ochy i achy". Bo wiecie, ja się totalnie zakochałam.


Wiecie jak to jest z zakochanymi ludźmi: ciągle uśmiechnięci, podjarani każdym ziarnkiem piasku na plaży i każdą kroplą spadającego deszczu, cieszą się ze wszystkiego i stają się po jakimś czasie nie do zniesienia. Ja nie raz usłyszałam od chłopaków: "Rany, Natka, czym Ty się znowu tak jarasz?", "Już się ekscytujesz, a dopiero weszliśmy na lotnisko!",  "Przestań się już tak cieszyć, ileż można?!".


Można.
Całe życie. 
Szczególnie, gdy w tym ŻYCIU jesteś tak bardzo zakochany.

Zakochaj się w życiu i skończ tak jak ja! :)
 ---
Spodobał Ci się ten post? Będzie mi  miło jeśli podzielisz nim na Facebooku, albo  zostawisz komentarz :)
Zapraszam Cię również na  facebook'owy fanpage!

6 komentarzy :

  1. WOW!!!!!
    umiliłaś mi bardzo seminarium magisterskie... :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobno zwiedzanie luksusowych hoteli w Dubaju jest płatne i to całkiem sporo:) kiedyś słyszałam od kwotach od kilkudziesięciu do dwustu dolarów ;o tak wiec ja podziękuje ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, czyli wygląda na to, że tylko zaoszczędziliśmy trochę czasu!

      Usuń
  3. Ha, czyli tak naprawdę zaoszczędziliśmy tylko czas! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sporo radości w ty plażowaniu dubajskim , no ale hotel, bagatela.. ;)
    Zdjęcia czasem bardziej podkreślają to czego gołym okiem nie widać, moze stąd wrażenia na Burlj Al Arab.?

    OdpowiedzUsuń
  5. "Zdjęcia czasem bardziej podkreślają to czego gołym okiem nie widać" - złota myśl :)

    OdpowiedzUsuń