"Nie można przecież żyć tylko na próbę". Podsumowanie 2014

Jak dziś pamiętam moment, gdy publikując zeszłoroczne podsumowanie, napisałam na prywatnym Facebooku:


"To był niesamowity rok! Po raz pierwszy podsumowuję, ale nie robię postanowień.
 Życie i tak mnie zaskoczy ;)" 


Dos cosas: po pierwsze, gdybym wiedziała, co wydarzy się w 2014, to trudno 2013 byłoby mi nazwać niesamowitym (choć oczywiście taki był!). Po drugie, chyba przewiduję przyszłość, bo życie oczywiście zaskoczyło. Niewyobrażalnie i totalnie niemożliwie. 

Czytaj dalej

Wesołych Świąt! Haha.

Posprzątane? Karp zabity? Pierogi ulepione? A barszczyk już się gotuje, czy jutro razem z kompotem z suszu? No jak to, jeszcze nie wszystkie prezenty zapakowane? Halo, przecież jutro już Wigilia! Że taki zagoniony jesteś i nie miałeś czasu? Jasne, ja wiem, wszyscy jesteśmy zagonieni. Ahaaa, bo nie mogłeś nigdzie kupić takiej choinki, jaką sobie wymarzyłeś? No tak, to koniecznie wsiadaj w samochód i jedź, choćby i do drugiego miasta - bez tego się przecież nie obejdzie. 

Czytaj dalej

Inspiracja prosto z Wiednia - świąteczne ozdoby DIY.

Wiedeńskie jarmarki sprawiły, że ozdoby którymi zwykle dekorujemy nasze drzewko czy dom, przestały być już tak atrakcyjne (kokardki i słomki stały tylko dodatkami). Jedno stoisko z dekoracjami totalnie nas urzekło, ale ja szczerze mówiąc nie sądziłam, że można coś takiego zrobić samemu. Okazuje się, że DIY nie musi być skomplikowane i pachnące dekoracje handmade można zrobić w ciągu jednego popołudnia!



Czytaj dalej

Jarmark adwentowy w Wiedniu.

Jarmarki adwentowe już od połowy listopada wyskakiwały mi na Facebooku w dosłownie co trzecim statusie. Zdjęcia mieniły się kolorami i światełkami, niewiele brakowało, żeby poczuć unoszący się w powietrzu zapach grzańca, także bez problemu można było wczuć się w klimat zbliżających się Świąt. A pamiętając o założeniu wyjazdu poza Kraków i Żywiec przynajmniej raz w miesiącu, nie mogło paść na nic innego, jak właśnie na jarmark przedświąteczny. I tak w grudniu padło na Wiedeń.



Czytaj dalej

Odliczam! I to wcale nie do końca roku.

Pamiętacie, jak w maju cieszyłam się jak dziecko promocją urodzinową Wizzaira? Tak, właśnie tą, w której węgierski przewoźnik dodawał do każdego biletu drugi gratis. Cieszę się nadal, bo bilety, które wtedy zostały kupione, wciąż czekają na odprawę! Wiecie kiedy to nastąpi? :D Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! <3 ZA MIESIĄC będę ruszać w drogę! Rany, nigdy jeszcze nie musiałam tyle czekać na kupiony lot- aż 8 miesięcy...

Czytaj dalej

Andaluzja na wesoło :)

Grudzień postanowiłam rozpocząć na przekór temu, co dzieje się za oknem. Tak bardzo brakuje mi słońca, tak bardzo brakuje mi ciepełka... Leżenie pod kocem z kubkiem herbaty z cytryną i miodem jest fajne, ale nic nie zastąpi uderzeniowej dawki witaminy D w postaci promieni słonecznych. Póki tego nie ma, trzeba sobie jakoś radzić i ja na przykład oglądam słoneczne zdjęcia. Dużo i często, bo mam ich pod dostatkiem - wciąż nie skończyłam selekcji zdjęć z Erasmusa. Właśnie w trakcie takiej selekcji doszłam do wniosku, że pokazując Wam jakieś miejsce, czy zdając relację z wyjazdu, zawsze wybieram te lepsze i ładniejsze zdjęcia. Idealne miny, ładne pozy i wszystko (dosłownie) "jak z obrazka". A przecież kwintesencją takich wyjazdów nie jest to, co na zdjęciu takie doskonałe. Bo najlepiej zawsze wspomina się chwile największego śmiechu, głupich min i spontanicznych ujęć. 


Czytaj dalej