Walencja to magiczne miasto. Ma w sobie "to coś", co sprawia, że gdy przyjedziesz tu choć na chwilę, będziesz chciał zostać, albo przynajmniej szybko tutaj wrócić. Dlaczego? Bo to miasto, które działa na zmysły: ma swoje kolory i kształty, dźwięki, smaki i zapachy. A gdy podziała na nie choć raz, nigdy tego nie zapomnisz. Najpierw ulegniesz zapachom, nie zawsze tym oczywistym.
Do Austrii z Polski jest blisko. No dobra, może z Gdańska niekoniecznie, ale z południa Polski to przecież rzut beretem. Gdy więc w Polsce zima przypomina wiosnę, zapaleni narciarze pakują swoje narty, buty oraz snowboardy i ruszają na zachód Europy szukać śniegu, by (zwykle) przez tydzień oddać się frajdzie szusowania po doskonałych stokach. Austria, Francja i Włochy cieszą się największą popularnością, a kurorty takie jak Zell am See - Kaprun, Chamonix, Solden czy Livigno są znane (chociażby ze słyszenia) każdemu miłośnikowi białego szaleństwa. Do Austrii jest jednak najbliżej, a naj-najbliżej właśnie do tej Górnej, więc śmiało można się tam wybrać na trzy, cztery dni. Tylko... Czy jest po co?
Barcelona ma do zaoferowania turystom wiele i naprawdę sporo czasu potrzeba, żeby choć trochę ją poznać. Niestety potrzeba też sporo pieniędzy, bo stolica Katalonii jest droga. Są miejsca, za wejście do których zdecydowanie warto zapłacić, ale są i takie, które absolutnie nie są warte swojej ceny. Na szczęście są i miejsca, które Barcelona daje nam zupełnie za darmo. Dziś polecam atrakcje, za które moim zdaniem warto w Barcelonie zapłacić. I przy okazji odradzam te drugie.