Strony

31 marca 2014

Ogień wart miliony

Jak efektownie puścić z dymem setki tysięcy euro? Można by usypać górę banknotów o najmniejszym nominale i podpalić. Działanie szybkie, proste i na pewno wzbudziłoby mnóstwo emocji. Ale można też trochę bardziej się wysilić i za taką kasę zrobić wielkie show. Mieszkańcy Walencji opanowali to do perfekcji!


 

20 marca 2014

Ofrenda, światełka i nieprzespane noce

Jeśli uważacie, że człowiekowi trudno jest funkcjonować po nieprzespanej nocy, to wyobraźcie sobie, jak ma żyć gdy zarwie cztery. Albo pięć. W Las Fallas nie ma przebacz - nie śpisz, albo omija Cię cała magia wydarzenia.

Ofrenda - wszystkie parady zmierzały na Plaza del Virgen.
Z ofiarowanych kwiatów stworzono później postać patronki miasta.

16 marca 2014

Wszystko idzie z dymem.

Zaczęło się! Największe święto w Walencji - Las Fallas - wystartowało oficjalnie wczoraj. Chociaż niektórzy mówią, że w piątek. W sumie to ciężko się połapać, bo masclety strzelają już tak dawno, że aż straciłam rachubę. W marcu to ona wyznacza rytm życia miasta.Tak czy inaczej: 15.03 to oficjalny start największego święta w Walencji i jednego z najbardziej osobliwych na świecie - Las Fallas.

Miejsce akcji: Plaza del Ayuntamiento, Valencia
Godzina: 14:00


13 marca 2014

Jest nas już 3.

Wszystko układało się tak pięknie... Z Luisem zorganizowaliśmy już sobie życie w naszym wielkim mieszkaniu i skutecznie odstraszaliśmy wszystkich, którzy przychodzili obejrzeć wolne pokoje. I tak żyliśmy sobie jak brat i siostra, w wielkiej zgodzie i niezmąconym świętym spokoju. Aż do dziś.

12 marca 2014

Co da Ci Erasmus? Poczytaj opinie studentów.

O stereotypach na temat Erasmusa już było. Najwyższa więc pora, żeby ujawnić prawdziwą twarz hiszpańskiego - a dokładniej walencyjskiego - życia. Czytajcie słowa tych, którzy tu byli i też swoje przeżyli.



10 marca 2014

Gdy Erasmus idzie do lekarza

Erasmus też człowiek, chorować musi. Może nie musi, ale może mu się zdarzyć. Mi się zdarzyło już po raz drugi i tym razem mądrze leczę się sama. Za pierwszym razem postanowiłam jednak wybrać się do lekarza, bo jesienne przeziębienie bardzo dało mi się we znaki: katar, wysoka gorączka, uciążliwy kaszel. Uznałam, że warto skorzystać z ubezpieczenia, uniwersyteckiego lekarza i upewnić się, że to nic poważnego.

Lekarz "mojego okręgu" przyjmuje na wydziale geografii (3 minuty od mieszkania), gdzieś między piwnicą a pomieszczeniami gospodarczymi. Nie ukrywam, że trochę zajęło mi odnalezienie tych niewielkich, kiepsko oznaczonych drzwi. Wchodzę, a w środku tłum, zupełnie jak w polskiej przychodni. Pani w rejestracji przywitała mnie uśmiechem, a ja wydusiłam z siebie tylko: "soy erasmus, necesito médico".

Reakcja była natychmiastowa. Żadnych formularzy, żadnej rejestracji, zero sprawdzania ubezpieczenia. Pani poderwała się z krzesła i momentalnie zostałam zaprowadzona do gabinetu. Zatroskana pani z recepcji powiedziała kilka zdań do pani doktor (nie mam zielonego pojęcia co, bo niczego nie zrozumiałam) i wyszła. Zaczęła się wizyta.

-Co Ci dolega? - zapytała lekarka.
-Kaszlę, boli mnie głowa i mam gorączkę. I katar - odpowiadałam książkowymi zwrotami.
-Brałaś paracetamol?
-Tak.
Pani wstała z krzesła, sięgnęła po drewniany patyczek i podeszła do mnie:
-Chcę zobaczyć gardło.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa.
-Dobrze, wystarczy. Masz jeszcze paracetamol?
- Eee...
-Pa - ra -ce - ta - mol, MASZ?
-Nie. 
-Dwie tabletki zawsze jak będzie gorączka  - powiedziała, wręczając mi opakowanie lekarstwa - To wszystko.
- A kaszel? - zapytałam.
- Przejdzie.
- Czy mogę dostać zwolnienie, bo właśnie trwają moje zajęcia, a ja jestem tutaj?
- Nie, możesz wrócić na uczelnię. Przecież nie masz gorączki.

Podziękowałam (w domyśle za ten darmowy paracetamol) i wyszłam. Prosto do łóżka, bo ledwo stałam na nogach. Jak skończyła się choroba? Antybiotykiem. Kaszel sam nie przeszedł i było tylko gorzej.

Morał?

Jeśli jedziesz na erasmusa, weź ze sobą lekarstwa, które zwykle Ci pomagają i lecz się sam. Antybiotyki, aspiryny, krople, syropy. Ja miałam pół walizki, a pokusiłam się o wizytę u lekarza. I choć było to ciekawe doświadczenie (które zaowocowało pokaźnym zapasem paracetamolu), stokroć bardziej polecam syrop z cebuli. Ten na przeziębienia zawsze się sprawdza ;)


ps
W czasie choroby polecam też gotującego współlokatora. Meksykańskie jedzenie samo stawia mnie na nogi :D


6 marca 2014

"Operacja Maroko"

Dzisiejsze popołudnie spędziłam oglądając zdjęcia marokańskich przysmaków. Cóż, przygotowania do "Operacji Maroko" trwają w najlepsze! Ponieważ Malak przyleciał na kilka dni do Walencji, przy okazji spotkania postanowiłam dokładnie o wszystko go wypytać.  Mam już listę miejsc i przysmaków, których nie możemy ominąć oraz dokładne instrukcje co, gdzie, jak, z kim tak, a z kim nie. Zatem dziś kilka słów o tym jak to sobie wszystko wymyśliliśmy.

3 marca 2014

Karnawał jak nigdy!

Karnawał trwa w najlepsze. Świętowanie rozpoczęliśmy tu w czwartek, a skończymy... 19 marca. Moment, czy karnawał nie kończy się już jutro? Karnawał tak, ale przed nami jeszcze... Las Fallas!